No dobrze, może trochę przesadziłem z tytułem wpisu. Ale przyznać uczciwie trzeba, że zbiory będą o wiele niższe niż zazwyczaj. Bardzo ciężko jest szacować przewidywalny plon dla kraju, choć po rozmowach z plantatorami z różnych części Polski i po wizytach na kilku plantacjach na Lubelszczyźnie, Mazowszu i w woj. łódzkim, a więc w wiodących regionach produkcji porzeczki czarnej, ogólny obraz nadchodzących zbiorów rysuje się negatywnie.
Katastrofalny przebieg warunków pogodowych
Jednym z czynników, który przekłada się na taki stan rzeczy, jest przebieg pogody w trakcie kończącej się wiosny. O ile kwiecień był miesiącem dość chłodnym, z dużą sumą opadów atmosferycznych, ale jeszcze relatywnie niezłym dla porzeczki, o tyle maj i pierwsze dni czerwca to już czas istnej katastrofy. Przymrozki na zdecydowanej większości kraju pojawiły się już 1 maja i trwały do 11 maja. To wyjątkowo długi okres porannych spadków temperatury i w dodatku dość wczesny. Z reguły w Polsce mamy dwa lub trzy poranki z przymrozkami przygruntowymi, które przypadają na początek drugiej dekady miesiąca. Kto jednak myślał, że od połowy maja ujemnych temperatur już nie będzie, ten srodze się mylił. Już w czerwcu, a dokładniej nad ranem 03.06. w wielu miejscach w kraju notowano -3°C, a nawet -4°C bezpośrednio przy ziemi. Druga połowa maja była też czasem braku opadów, silnej operacji słonecznej i wielu dni z silnymi podmuchami wiatru. Susza, bo powoli można o niej już mówić, przeciąga się z resztą na czerwiec, a prognozowane opady deszczu nad głównymi skupiskami upraw porzeczki czarnej są sukcesywnie przekładane na kolejne dni ku rozpaczy plantatorów.
![](https://jagodnik.pl/wp-content/uploads/2023/06/Czy-warto-jeszcze-prowadzic-taka-kwatere-1024x768.jpg?v=1686133652)
![](https://jagodnik.pl/wp-content/uploads/2023/06/Kondycja-plantacji-6-letnich-i-starszych-w-calym-kraju-jest-fatalna-1024x768.jpg?v=1686133654)
![](https://jagodnik.pl/wp-content/uploads/2023/06/Na-krzewach-jest-srednio-ok.-15-20-plonu-z-normalnych-lat-1024x768.jpg?v=1686133655)
![](https://jagodnik.pl/wp-content/uploads/2023/06/Czy-bedzie-sie-oplacalo-zbierac-ten-plon-1024x768.jpg?v=1686133651)
Zaniedbane plantacje
Inną kwestią jest kondycja samych plantacji. Najnowsze nasadzenia są w stanie idealnym bądź bardzo dobrym. Nie wydaje się jednak, by było ich równie dużo co w latach następujących po sezonie 2011, kiedy to ceny skupu poszybowały na wówczas rekordowe poziomy wywołując falę entuzjazmu dotyczącego uprawy tego gatunku. W dodatku, plantacje te nie są jeszcze w pełni produktywne. Z kolei starsze kwatery w konsekwencji przeciągającej się aż do 2019-2020 roku dekoniunktury w istotnej mierze są zaniedbane. Krzewy były niedostatecznie żywione, oszczędności czyniono także w zakresie ochrony. To sprawia, że obecnie plantacje zwłaszcza 6 letnie lub starsze w zasadzie nie przedstawiają żadnego potencjału produkcyjnego. Trzeba się liczyć z tym, że w skali kraju zbiory mogą być znacznie niższe niż w ubiegłych latach, być może nawet o połowę. To jednak moje szacunki, a co na to plantatorzy?
Zdaniem plantatorów
Z kilkoma z nich, głownie prowadzącymi duże plantacje, miałem okazję porozmawiać przy okazji Porzeczkowej Demo Farmy, imprezy corocznie organizowanej w gospodarstwie Tomasza Woźniaka w Jastkowie przy udziale dr Piotra Baryły, szefa Polskiego Stowarzyszenia Plantatorów Porzeczek. Sama organizacja zdecydowała się nie podawać oficjalnych szacunków zbiorów owoców porzeczek czarnych. Jej zarząd i członkowie uważają, że korzystniej jest, gdy to prawa rynku decydują o stawkach po jakich przeprowadzane są transakcje. Z kuluarowych rozmów w trakcie spotkania można było wywnioskować jednak, że plony w wielu częściach kraju faktycznie nie będą wysokie. Miałem okazję rozmawiać z jednym tylko plantatorem, który deklaruje, że prowadzi kwaterę w której zbiory osiągną lub nieznacznie przekroczą nawet pułap 10 t/ha. W większości ogrodnicy byli niezadowoleni i deklarowali 50% normalnego plonu, a część z nich nawet twierdziła, że posiada takie stanowiska w gospodarstwach, gdzie zbiorów w ogóle nie przeprowadzi. Chyba, że ceny owoców ponownie będą bardzo wysokie…
![](https://jagodnik.pl/wp-content/uploads/2023/06/Tomasz-Wozniak-i-dr-Piotr-Baryla-w-trakcie-otwierania-spotkania-1024x683.jpg?v=1685735270)
![](https://jagodnik.pl/wp-content/uploads/2023/06/Plantatorzy-porzeczki-rozmawiali-m.in_.-o-oczekiwaniach-wobec-nadchodzacego-sezonu-1024x683.jpg?v=1685735259)
![](https://jagodnik.pl/wp-content/uploads/2023/06/Uczestnicy-spotkania-1024x683.jpg?v=1685735272)
Subiektywny komentarz do sytuacji
Jakiś czas temu opublikowałem cykl komentarzy poświęconych owocom przemysłowym na podstawie wywiadu z jednym z krajowych przedsiębiorców. W maju uczestniczyłem także w dwóch spotkaniach przedstawicieli sektora przetwórczego zorganizowanych przez Krajowe Stowarzyszenie Przetwórców Owoców i Warzyw i Krajową Unię Producentów Soku. Te doświadczenia pozwalają stwierdzić, że nastroje w branży są dość minorowe. Zakupione zostały duże wolumeny drogiego surowca z którym właściwie nie wiadomo co dalej robić. Wypracowanie zysku z handlu czy przetwórstwa porzeczki czarnej ze zbiorów w 2022 roku okazało się niemożliwe. Trwa rynkowa batalia o minimalizację strat. Zakłady deklarują wysokie, jak na tę porę roku, zapasy i niechęć do kupowania kolejnych partii, chyba że po zdecydowanie niższych stawkach. Ich reprezentanci narzekają także na ogólnie kiepską kondycję finansową sektora i wskazują na konieczność prowadzenia wieloletnich operacji zakończonych wypracowaniem dochodowości by powetować poniesione w bieżącym sezonie przetwórczym straty. Podnoszony jest także wątek rosnących kosztów pracy i energii.
Ale czy znaczna część tych argumentów nie dotyczy także plantatorów? Oni także muszą wypłacać wyższe wynagrodzenia pracownikom, a wzrosty cen nawozów i paliwa czy energii elektrycznej silnie dotknęły także producentów owoców. Stawki po jakich zbywali owoce w latach 2014-2019 również nie dawały najmniejszych możliwości wygenerowania dochodowości, więc panujące ceny w latach 2021 i 2022 to tak naprawdę ledwie wyrównanie za drugą połowę minionej dekady.
Wygląda więc na to, że bez uregulowania rynku niewiele się zmieni. Obie strony skazane będą w dalszym ciągu na huśtawkę cen i podaży surowca. Przypomnieć tu można, że jak dotąd tylko jedna firma działająca w naszym kraju podjęła próby kontraktowania produkcji czarnej porzeczki i co roku podaje ceny minimalne jakie wypłacać będzie za surowiec z wolnego rynku przyjmowany na rampy. To fakt godny odnotowania, nawet jeśli opublikowana cena minimalna za owoce porzeczki czarnej na poziomie 1,50 zł/kg wydaje się w obliczu powyższych informacji kompletnie nierealna.
I tak sprowadzą z Ukrainy taniej.