Czy to początek końca aronii w Polsce?





Wszystkie plagi na aronię! Po najsilniejszej w wielu częściach Polski od lat inwazji omacnicy jarzębianki, przyspieszone kwitnienie krzewów zbiegnie się z falą przymrozków. Wygląda na to, że jeśli szkodnik nie ograniczy wystarczająco plonowania w tym sezonie, to zrobi to za niego pogoda. Czy można teraz jeszcze wspomóc rośliny, aby uratować sezon? Wydaje się, że pozostało niewiele opcji. Otwartym pozostaje też pytanie o to, jakie obecna sytuacja będzie mieć przełożenie na kolejne lata i przyszłość tej części jagodowego rynku w naszym kraju.

Lider nie taki znów wielki

Sporo w ostatnim czasie mówiło się o tym, że Polska jest hegemonem w produkcji owoców aronii na świcie. W sprzyjające lata uzyskiwano w naszym kraju nawet 70% globalnej produkcji tych czarnych owoców. Budzi to uznanie, choć jeśli przyjrzeć się bezwzględnym liczbom, to nie są one aż tak imponujące. W ostatnich latach produkcja była dość stabilna i wynosiła ok. 40 tys. t. owoców. Niby to sporo, jednak w porównaniu choćby z jabłkami, których produkcja może w Polsce w udanych sezonach przekraczać próg 5 mln t aronia wydaje się mieć znaczenie marginalne. Być może tutaj właśnie można upatrywać powodów dla które odbiorcy nie walczą zbytnio o ten surowiec. Choć aronia wybitnie nadaje się do produkcji soku i koncentratu i ma wiele zastosowań, to w skali zapotrzebowania na żywność globalnego rynku jest po prostu mało istotna.

W tym sezonie wiele wskazuje na to, że będzie jej jeszcze mniej. Gdyby o jej cenie decydowała wyłącznie podaż, to można by się spodziewać wysokich cen. Te jednak wcale nie są pewne, a pierwsze przymiarki do skupu i stawek jakie zapanują w sezonie 2024 i tak, jak co roku, poznamy pewnie pod koniec pierwszej dekady sierpnia.

Omacnica i przymrozki

Oszalała w tym roku pogoda sprawiła, że aronia zakwitła o cały miesiąc wcześniej niż zwykle. Przyjmować się zwykło, że gatunek ten w polskich warunkach klimatycznych jest mrozoodporny, gdyż pąki kwiatowe otwierają się dopiero w drugiej połowie maja. Zmiany klimatyczne sprawiają jednak, że prawidłowość ta jest już nieaktualna. W centralnej Polsce pierwsze otwarte kwiaty w sezonie 2024 pojawiły się już 15 kwietnia. Z kolei na poranek 18 i 19 kwietnia, a także na 24 i 25 kwietnia prognozowane są przymrozki. Jeżeli zapowiedzi meteorologów sprawdzą się i temperatura powietrza mierzona na wysokości 2 m spadnie do wartości -1°C, -2°C to spodziewać się można poważnych redukcji plonu. W niżej położonych terenach, gdzie spływa powietrze, i bliżej gruntu będzie pewnie o co najmniej 2-3 a może i 4 °C chłodniej. W takiej sytuacji na niewiele zda się prowadzenie biostymulacji przeciwprzymrozkowej roślin, nawet jeśli w aktualnych realiach ekonomicznych prowadzenia plantacji ogrodnik uznałby ją za zasadną. Niewątpliwie jednak oprysk preparatem zawierającym cyk i bor a także np. ekstrakt z alg morskich może przyczynić się do poprawy sytuacji w wielu przypadkach, podobnie jak aplikacja regenerującego biostymulatora po przejściu fali przymrozków.

To jednak nie jedyny problem. Z uwagi na rekordowo ciepły marzec i pogodny początek kwietnia bardzo silna w wielu częściach kraju była presja omacnicy jarzębianki. Larwy bardzo szybko zasiedliły kwiatostany, spowiły je oprzędami. Spostrzeżony za późno, szkodnik okazał się trudny do zwalczenia preparatami o działaniu powierzchniowo-kontaktowym. Z gospodarstw aroniowych napływają doniesienia o skuteczności w zwalczaniu tych larw nieprzekraczającej 40%.

Co to może oznaczać?

Warto przypomnieć, że w niektórych częściach Polski, na przykład w północnej Wielkopolsce, plantacje aronii wskutek przymrozków ucierpiały już w zeszłym roku. Były takie stanowiska, gdzie zaniechano zbiorów z uwagi na mikry plon na krzewach. W innych częściach kraju, jak choćby centralna część plonowanie było przyzwoite, ale dalece frustrująca okazała się cena. Stawki na rampach zakładów wynoszące 1,00 zł netto sprawiły, że pośrednicy w najlepszym razie wypłacali dostawcom owoców 75 gr/kg. W aktualnym sezonie uszkodzenia wyrządzone przez larwy omacnicy i spodziewane przymrozki prawdopodobnie silnie ograniczą plonowanie. Jeżeli stawki za owoce kolejny raz okażą się niskie, to niewykluczone, że część plantacji zostanie zlikwidowana.

Przypomnijmy, że cena ziemi w przeliczeniu za 1 ha w wielu strefach sadowniczych czy ogrodniczych już dawno przekroczyła 100 000 zł. Czy w takich realiach opłaca się przeznaczać stanowiska pod uprawę gatunku, który przestał być w pełni dostosowany do warunków klimatycznych naszego kraju, a na dodatek za uzyskiwany plon w udanych produkcyjnie sezonach nie można otrzymać zadowalającej zapłaty? Przyszłość nie jest jeszcze przesądzona, jednak tej wiosny wśród plantatorów aronii panuje dość silny pesymizm.








Poprzedni artykułCzy przymrozi? (monitoring plantacji, 15.04.2024 r.)
Następny artykułBorówki w technologii węglowej – rekomendacje z dwóch kwater

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj