Ceny malin w skupie pozostaną niskie




Ceny malin w skupie są wyjątkowo niskie w tym roku. Rozwój sytuacji międzynarodowej, zwłaszcza wysokie zbiory w Serbii i na Ukrainie nie pozwala wierzyć, by sytuacja ta miała się zmienić. Istnieją czynniki, które raczej zakonserwują obecny stan rzeczy.

Niskie ceny malin, nadpodaż wysoka

Głównym czynnikiem warunkującym ceny malin przeznaczonych do celów przetwórczych jest ich wysoka produkcja nie tylko w Polsce, ale zwłaszcza w Serbii i na Ukrainie. Serbia stanowi pierwsze, najwcześniejsze źródło surowca dla importerów z Europy Zachodniej. To tam zakłady dokonują wstępnych, a czasem głównych zakupów. Polskie maliny traktowane są jako uzupełnienie. Tak wyglądał tradycyjny scenariusz do tej pory. Jednak zaskoczeniem dla wszystkich jest wysoka produkcja i eksport malin z Ukrainy na rynki europejskie. Na tym etapie sezonu, porównując wskaźniki za pierwsze cztery miesiące 2018 r., eksporterzy zza Buga odnotowali w tym sektorze 45% wzrost. Co więcej, ukraińskie maliny nie odbiegają jakością od dotychczas dostępnej mrożonej maliny – informuje Barbara Groele, sekretarz generalny Stowarzyszenia Krajowa Unia Producentów Soków. Podkreśla jednocześnie, że Polska jest jednym z graczy na europejskim rynku malin, więc podlega zasadom na nim panującym. W warunkach wysokiej produkcji na kontynencie, a także w Polsce, trudno o wysokie ceny.

Konkurencja nie tylko ze strony malin

Barbara Groele, sekretarz generalny KUPS

Malina to wdzięczny surowiec do produkcji soków i innych przetworów. Ale nie jedyny. Pamiętać należy, że rok 2018 jest generalnie urodzajny. Na obecną chwilę odbiorcy półproduktu jakim jest mrożona malina czy zagęszczony sok mają możliwości skupienia innych atrakcyjnych dla przetwórstwa owoców i warzyw po satysfakcjonujących ich stawkach. Korzystają więc z tej możliwości. Inną sprawą jest dość stabilna konsumpcja przetworów owocowych przy wciąż rosnącej produkcji. Konsumenci nie wykazują zwiększonego zainteresowania sokami i innymi przetworami z owoców. Ponieważ ten rynek utrzymuje się na w miarę stabilnym poziomie, to i zakupy czynione przez zakłady przetwórcze są co roku podobnej, prawie że stałej wielkości. W sezonie tak urodzajnym, o mocno zwiększonym poziomie produkcji wobec 2017 roku, stawki za surowiec oferowane plantatorom są niskie ponieważ nie ma dużego zainteresowania z Europy Zachodniej, głównego naszego rynku zbytu, a te zapytania, które się pojawiają nie zadowalają oferowaną ceną ani producentów, ani krajowych przetwórców– wyjaśnia Barbara Groele z KUPS.

Nie ma zmowy cenowej

Sekretarz KUPS odnosi się też do częstego zarzutu formułowanego przez plantatorów o „dogadaniu się” zakładów. Proszę mi wierzyć, że na rynku przetwórców panuje konkurencja. Konkurenci nie są w stanie się „dogadać”. To z czym mamy do czynienia, ta niekorzystna dla plantatorów sytuacja, jest spowodowana nadprodukcją. Czy rok 2015, gdy podaż malin wynosiła 2/3 standardowej wielkości, a skupy za surowiec płaciły nawet 12 zł/kg netto, nie jest wystarczającym potwierdzeniem, że rynek sam się reguluje? Produkcja malin w Europie rośnie, konsumpcja świeżych i przetworów nie. A na domiar złego napływają jeszcze doniesienia, że polski MSZ wspiera ukraińską produkcję ogrodniczą, w tym produkcję owoców malin – tłumaczy Barbara Groele. W swej wypowiedzi odnosi się do programu Zachodnioukraińska Kooperatywa Ogrodniczo-Sadownicza. W ramach tychże działań strona polska ma przekazać Ukraińcom 70 000 sadzonek malin, środki ochrony, wyposażenie techniczne i zapewnić doradztwo. Idea wielkoduszna, tylko czy w obecnej sytuacji rynkowej wspieranie bezpośredniej konkurencji wobec rodzimych plantatorów powinno być działaniem administracji państwa, która powinna reprezentować ich interesy?

Cóż czynić?

Nie ma przesłanek by wierzyć, że cenowe odbicie jest możliwe. Zakłady już skupiły znaczące ilości surowca, a kampania wciąż trwa. Nie wydaje się zatem, by maliny jesienne miały stać się obiektem wzmożonego zainteresowania. Co gorsza, obecny przebieg pogody i panująca w wielu regionach susza sprawia, że kwatery nie osiągną prawdopodobnie wysokiej produktywności. Pozyskane z nich owoce nie będą raczej wysokiej jakości. Sądzę, że szansy należy szukać na rynku owoców świeżych. Moim zdaniem nie tylko świeże maliny ale i inne owoce jagodowe powinny być oferowane odbiorcom po niższych cenach, by przyzwyczaić konsumentów do tych owoców i wykreować zwyczaj powszechnego spożywania owoców jagodowych w sezonie. Tymczasem, czy to maliny czy porzeczki lub agrest sprzedawane na miejskich targowiskach w punetkach osiągają często zawrotne ceny. To nie zachęca konsumentów do większych zakupów, spowalnia kreowanie chłonnego rynku w kraju zamieszkałym przez 37-38 mln ludzi – wyjaśnia Barbara Groele. Pewną szansę widzi także w zacieśnieniu współpracy i polepszeniu komunikacji między plantatorami a zakładami. Każdy, kto nosi się z zamiarem założenia jakiejkolwiek plantacji owoców przemysłowych powinien wpierw skontaktować się z odbiorcą surowca. Ten podpowie jakiej produkcji oczekuje, wypowie się w kwestii odbioru surowca. W warunkach zrozumienia i wymiany informacji jest szansa na wytworzenie trwałych, wieloletnich więzi gospodarczych zapewniających korzyści obu stronom – mówi Barbara Groele.







Poprzedni artykułApel sadowników z regionu Świętokrzyskiego
Następny artykułWarsztaty Jagodowe w ramach projektu Berry Tech 2018

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj