Wśród kluczowych elementów warunkujących plon roślin jest ich nawożenie. By realizować je prawidłowo, warto pamiętać o podstawowych zasadach związanych z ustalaniem dawek nawozów mineralnych, czy też terminami ich stosowania. Na ten temat porozmawiałem z dr. Zbigniewem Jaroszem z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
Wczesna wiosna zazwyczaj sprzyja zbyt wczesnemu wykonywaniu wielu prac polowych, w tym również nawożeniu roślin. W przypadku truskawek, kiedy najlepiej je zacząć nawozić?
– Zbigniew Jarosz: Rozpoczęcie nawożenie powinno się uzależnić od przebiegu pogody i zaawansowania wegetacji roślin jak i rodzaju nawozu jakie planujemy zastosować. Wiadomym jest, że nawozy które trudno się rozpuszczają w glebie wysiewamy jak najwcześniej wiosną, natomiast w przypadku nawozów łatwo rozpuszczalnych nie jest wskazany pośpiech i lepiej poczekać aż wegetacja w pełni ruszy, tak by nie powodować strat składników pokarmowych. Najlepszym tu przykładem są saletry wapniowe, zawierający azot azotanowy który to nie jest zatrzymywany przez kompleks sorpcyjny i większe opady mogą wypłukać go w głębsze warstwy gleby, poza zasięg systemu korzeniowego roślin. Tak więc stosując nawozy azotowe w formie saletrzanej (NO3) zaczynamy je stosować, gdy wegetacja w pełni już ruszyła. Przyjmuje się, że dla truskawek mówimy o tym, gdy na 50% roślin widać już nowe przyrosty. Trzeba też wziąć pod uwagę przebieg pogody, gdyż często jest tak że po okresie ocieplenia, przychodzi ochłodzenie i znowu wstrzymana jest wegetacja, a więc i pobieranie składników pokarmowych z gleby. Forma amonowa azotu jest dobrze zatrzymywana przez kompleks sorpcyjny, ale już w przypadku saletry amonowej trzeba pamiętać, że połowa zawartego w niej azotu jest w formie amonowej a połowa w postaci azotanowej, tak więc tu również gdy za wcześnie wysiejemy ten nawóz, i rośliny nie będą miały jeszcze dobrych warunków do pobierania azotu z gleby, może on być wypłukany.
Mówiliśmy o azocie, a co w przypadku pozostałych pierwiastków jak potas czy fosfor?
– Z. J.: Jeśli chodzi o inne pierwiastki, zazwyczaj dostarczamy je w postaci nawozów wieloskładnikowych. Gdy gleba była dobrze przygotowana przed założeniem plantacji, nie jest z reguły potrzebna wprowadzanie dodatkowych ilości fosforu, natomiast co roku musimy pamiętać o uzupełnieniu potasu. Trzeba tu jednak zwrócić uwagę na formę nawozu, w jakiej jest wprowadzany jest potas. Jesienią można sobie pozwolić na zastosowanie niedużych dawek soli potasowej – wtedy zawarty w niej chlor zostanie wypłukany przez zimę i nie będzie ryzyka jego kumulacji w glebie, co jak wiadomo może powodować uszkodzenie systemu korzeniowego roślin. Wczesną wiosną musimy już sięgać wyłącznie po nawozy potasowe bezchlorkowe, czyli oparte na siarczanach lub wieloskałdnikowe. Również bardzo dobry wpływ na truskawki ma saletra wapniowa – potasowa (Unika Calcium) zastosowana po kwitnieniu, będąca zarówno źródłem łatwo dostępnego dla roślin potasu ale również wapnia, wpływającego na jakość owoców.
Czy można polecić jakieś uniwersalne dawki poszczególnych składników jakie powinno się wprowadzić na plantacje truskawek?
– Z. J.: Mówiąc o dawkach nawozów i precyzyjnym nawożeniu trzeba podkreślić, że podstawą do tego jest analiza gleby. W przypadku truskawek, ja zawsze zalecam metodę ogrodniczą (uniwersalną), która daje obraz zawartości azotu, fosforu, potasu, wapnia, magnezu i siarczanów. Stosowany przy tej metodzie płyn ekstrakcyjny (kwas octowy) powoduje, że ilości tych składników przechodzące do roztworu są bardzo wiarygodne. Dlatego bazując na tej metodzie, można znacznie precyzyjniej określić potrzeby nawożenia roślin, niż wówczas gdy korzysta się z analizy wykonywanej metodą sadowniczą, powszechnie praktykowaną w Polsce. Analizę taką najlepiej jest wykonać bardzo wczesną wiosną, tak by pierwsze dawki nawozów mineralnych wysiewać już zgodnie z uzyskanymi zaleceniami. Sprawdzenia skuteczności stosowanego nawożenia można dokonać tylko poprzez analizę liści. Analiza gleby pozwoli ustalić co trzeba wprowadzić do gleby by zapewnić ilość składników wymaganą przez rośliną, ale to w jakim stopniu zostaną one pobrane i wykorzystane przez rośliny, można sprawdzić poprzez analizę liści w trakcie owocowania roślin. W ten sposób jesteśmy w stanie określić na ile skuteczny był wykonany program nawożenia, i uzyskać ewentualne wskazówki na przyszłość – co należy zmienić na naszej glebie, by poprawić odżywienie roślin.
Mamy chyba obecnie swego rodzaju modę na nawożenie dolistne. Czy można bazować na takiej formie dostarczania roślinom składników pokarmowych?
– Z. J.: Ja bardziej bym tu użył określenia dokarmianie dolistne, bo to lepiej pozycjonuje tę formę nawożenia roślin. Warto w tym miejscu przypomnieć generalną zasadę, że podstawową formą dostarczania roślinom składników pokarmowych jest nawożenia doglebowe. Dokarmianie pozakorzeniowe jest uzupełnieniem – niekiedy koniecznym – składników pokarmowych potrzebnych roślinom. Nie jest np. uzasadnione wtłaczanie roślinom potasu w sposób pozakorzeniowy, ponieważ pierwiastek ten jest bardzo dobrze pobierany z gleby. Natomiast uzasadniona będzie w taki sposób podawanie roślinom różnego rodzaju preparatów biostymulujących w sytuacjach stresowych, czy też pierwiastków, które są trudno pobierane z gleby (np. przy zbyt wysokim odczynie, gdy zostaje zablokowane pobieranie niektórych mikroelementów), czy np. wapnia który trudno przemieszcza się do owoców.
Czy jest ryzyko przenawożenia roślin, na skutek zbyt częstych zabiegów dokarmiania dolistnego?
– Z. J.: W ten sposób podajemy roślinom tak niewielkie ilości składników pokarmowych, że praktycznie nie ma tu mowy o przenawożeniu roślin, ale przy kumulacji składników pokarmowych na powierzchni roślin, może dochodzić do uszkodzenia blaszki liściowej. W praktyce faktycznie coraz częściej spotykam się z takimi objawami, a związane są one z tym, że plantatorzy nie przestrzegają minimalnego odstępu między poszczególnymi zabiegami dolistnymi, który powinien wynosić 7-10 dni. Taki czas jest potrzebny na to, by naniesione na powierzchnię liści składniki pokarmowe mogły został w pełni pobrane. Gdy nie jest zachowany ten dystans to składniki pokarmowe na powierzchni liści kumulują się i może dojść do ich uszkodzenia. Trzeba pamiętać, że liście są przystosowane przed wszystkim do fotosyntezy. Uszkodzenie liści powoduje zachwianie procesów związanych z pozyskiwaniem energii, niezbędnej do budowania całej masy roślin, łącznie z plonem na którym najbardziej nam zależy.
Dziękuję za rozmowę
A czy nawozy dolistne są dobrym rozwiązaniem? Zastanawiałam się nad nawozem Maximus, który znalazłam na ekoplon.pl/ . Co prawda dopiero na wiosnę będzie mi potrzebny, ale muszę się już teraz na to przygotować.