Trwa kampania skupu malin na cele przetwórcze. Czy spełni oczekiwania plantatorów? Ciężko powiedzieć na tak wczesnym jej etapie. To, co jest już oczywiste, to zła kondycja plantacji z których plon ma stanowić surowiec do produkcji przetworów. O informacje z zachodniej części Lubelszczyzny, kolebki tych upraw, poprosiłem Sebastiana Hubera, prezesa Stowarzyszenia Lubelskich Producentów Malin.
Plantacje mocno ucierpiały
W trakcie naszego spotkania półtora tygodnia temu pokazałem Panu najlepszą z moich kwater. Szacuję, że jest ona w stanie wydać plon na poziomie 70% normalnego potencjału jakim odznaczać powinny się krzewy uprawiane w tej technologii, tej odmiany i w tym wieku. Nic nie ułożyło się po myśli producentów roślin w tym roku. Najpierw wczesny start wegetacji, który naraził rośliny na uszkodzenia wywołane mrozem. Potem jednak dość sucha pogoda, która w niektórych częściach kraju, np. w trzech gminach Opola Lubelskiego przerwana została potężnym gradobiciem. Bardzo ciężko będzie zaopatrzyć zakłady przemysłowe w takie ilości surowca na które liczą ich właściciele – mówi Sebastian Huber, szef Stowarzyszenia Lubelskich Producentów Malin. Jak dodaje, jest wiele plantacji odmian letnich, które okażą się w połowie produktywne, ale są i takie – a być może jest ich nawet większość – gdzie zbierane będzie od 1 do 3 ton malin z hektara. Udział malin jesiennych jest już niewielki w strukturze produkcji maliny przemysłowej pod Kraśnikiem. Jednak także i tu spodziewana jest redukcja plonu. Najwcześniejsze pędy przemarzły, więc siłą rzeczy plonowanie rozpocznie się nieco później niż mogłoby i nie będzie na wysokim poziomie.
Cena nie uratuje sezonu
Problemów jest w bieżącym sezonie wiele, ale największym jest produktywność. Jeżeli plantacja została przez pogodę tak mocno uszkodzona, że faktycznie wyda maksymalnie powiedzmy 2 t owoców, to czy uda się je sprzedać za 8 zł/kg czy za 9 zł/kg wielkiej różnicy nie zrobi. Zdaniem Sebastiana Hubera dla wielu gospodarstw sezon będzie spisany na straty. Większość nakładów już ponieśliśmy. Założenie kwater, sadzonki, a także nakłady na bieżący sezon, a więc nawożenie, ochrona i częściowo robocizna – to wszystko już zapłacone. Sytuacja jest bardzo trudna. W nieco lepszym położeniu są ci plantatorzy, którzy mogą zebrać przynajmniej te 5-7 t/ha malin z odmian owocujących na pędach dwuletnich. Są takie gospodarstwa, choć przyznać trzeba uczciwie, że nawet tak niski plon dla wielu może okazać się nieosiągalny w tym sezonie. – wyjaśnia szef SLPM.
Jakie ceny za malinę przemysłową?
Teoretycznie za klasę ekstra uzyskać można nawet 10 zł/kg. W praktyce jednak takiego towaru nie ma. Musiałaby to być malina bardzo gruba, odmian ‘Tadmor’ czy ‘Przehyba’. Tych jednak w gruncie uprawia się u nas niewiele. Jest trochę towaru klasy I i za ten na dzień 27 czerwca lokalne zakłady płaciły od 9,00 zł/kg do 9,30 zł/kg. Taki towar uzyskuje się pod Kraśnikiem i Opolem Lubelskim gównie z plantacji odmian ‘Glen Ample’ czy ‘Sokolicy’, które są tu powszechniejsze. Za surowiec do tłoczenia i niższe klasy generalnie nikt już nie płaci mniej niż 8,00 zł/kg. Bardzo ciężko mówić jest o wielkości podaży, gdyż wiele zależy od sytuacji w danym gospodarstwie. Gdybym miał jednak mówić o jakimś ogólnym obrazie tego sezonu w kontekście malin z pędów dwuletnich, to powiedziałbym że zbierzemy maksymalnie 40% tego, co oczekiwaliśmy. Podobnie jest w Serbii, więc ceny zapewne utrzymają się na dotychczasowym poziomie. Może je stabilizować import z Ukrainy – kończy Sebastian Huber.