Tegoroczny rok, jak zresztą prawie każdy, przynosi nowe doświadczenia i wyzwania plantatorom uprawiającym borówkę wysoką. Najpierw mrozy w marcu, opóźniona wiosna, wreszcie częste i intensywne opady w czasie kwitnienia, podtopione plantacje a miejscami gradobicia. To wszystko przyczynia się do tego, że plony borówek w tym sezonie w Polsce nie będą chyba rekordowe.
Ten sezon przynosi coraz to nowe doświadczenia plantatorom borówki wysokiej. Pierwsze niespodzianki zgotowała „zima wiosną”, kiedy to w nocy między 23-24 marca i kolejnej (24-25 marca) temperatura spadła do -24°C, a miejscami nawet -26°C. Skutkiem tych spadków temperatur w niektórych regionach Polski były uszkodzenia pąków kwiatowych i młodych pędów zwłaszcza na odmianach ‘Duke’, ‘Bluejay’, ‘Nelson’, ‘Brigitta’. Pąki takie nie rozwijały się wcale, lub wyrastały z nich tylko nieliczne kwiaty. Szczególnie dotyczyło to górnych pąków na ubiegłorocznych pędach, z których zazwyczaj uzyskuje się najlepszej jakości owoce. Obserwowano również uszkodzenia mrozowe pędów w postaci przemarznięć najmłodszych ich części.
Kolejnych problemów przysporzyła spóźniona wiosna, która spowodowała duże opóźnienie prac na plantacjach związanych z cięciem (niektórzy kończyli je tuż przed lub nawet po kwitnieniu) czy wysiewami nawozów.
Początkowo kwitnienie przebiegało normalnie w większości regionów Polski, choć rozpoczęło się z dość dużym opóźnieniem. Problemów przysporzyły w wielu miejscach intensywne i częste opady deszczu, w drugiej połowie maja i pierwszych dwóch tygodniach czerwca – miejscami jednorazowo spadło nawet do 40-50 mm deszczu w ciągu doby. Najbardziej nadmiar wody doskwierał producentom, którzy mają plantacje na południu Polski (południowa Lubelszczyzna, Dolny Śląsk) oraz w Polsce centralnej (Mazowsze) gdzie w maju spadło 127 mm deszczu, a pierwszych 12 dniach czerwca – 40-60 mm deszczu. Na wielu plantacjach zalegała woda w międzyrzędziach, a tam gdzie próbowano przejechać ciągnikiem, szybko tworzyły się głębokie koleiny. Były i takie miejsca i plantacje, gdzie przez kilka dni stała woda, co mocno dało się we znaki roślinom, zwłaszcza na młodych plantacjach. Znacznie lepiej nadmiar wody zniosły rośliny na plantacjach gdzie posadzono je na podwyższonych zagonach.
[Best_Wordpress_Gallery id=165]
Taki przebieg pogody w czasie kwitnienia powodował wiele problemów z prawidłową ochroną roślin. Były to bowiem warunki sprzyjające infekcjom powodowanym przez Botrytis cinerea (sprawca szarej pleśni) i Colletotrichum acutatum (sprawca antraknozy borówki). W wielu miejscach trudno było w optymalnym terminie wykonać zabiegi ochrony, lub na skutek opadów następowało zmycie preparatów z chronionych roślin.
Średnio korzystne były warunki do pracy owadów zapylających, zwłaszcza gdy tych naturalnie występujących jest coraz mniej. Dlatego coraz częściej plantatorzy borówki decydują się na wprowadzanie trzmieli na swoje plantacje, tym bardziej, że owady te okazują się bardzo skutecznymi zapylaczami kwiatów borówki, mających dość specyficzną budowę okwiatu. W tym roku, zwłaszcza w okresie chłodnej i deszczowej pogody w drugiej połowie maja owady te okazały się bardzo przydatne – pracując na plantacjach, kiedy nie było dobrych warunków dla oblotu pszczół. Często również na plantacje wprowadza się pszczołę miodną w postaci uli na stałe ustawionych w pobliżu plantacji lub „wynajmowanych” na czas kwitnienia. W celu poprawy zapylenia z dobrymi efektami introdukowana jest na plantacje murarka ogrodowa, którą przy odrobinie wiedzy i wprawy łatwo jest namnażać samodzielnie.
W niektórych miejscach już po kwitnieniu widoczne były objawy nieprawidłowego odżywienia roślin. Na skutek dużej ilości opadów i wypłukania składników pokarmowych z gleby uwidaczniały się braki niektórych mikroelementów, będące skutkiem ich niedoboru w glebie lub wystąpienia warunków utrudniających ich pobieranie przez rośliny. Najczęściej obserwowane były zmiany w postaci zahamowania wzrostu, chlorozy i przebarwień na najmłodszych liściach.
Skutki
Efektem tych różnorakich zdarzeń pogodowych, jest słabsze zawiązanie owoców na niektórych odmianach zwłaszcza w Polsce centralnej i południowo wschodniej. Widoczny jest też nierównomierny wzrost jagód w poszczególnych gronach, co mogło być związane z przemarznięciem pąków oraz niewystarczającym zapyleniem kwiatów. Dużo lepszy jest stan plantacji w Polsce północnozachodniej i północnowschodniej, gdzie w tym roku plantatorzy spodziewają się bardzo dobrych zbiorów. Tam też opadów w tym roku było zdecydowanie mniej niż na południu i centralnych regionach kraju. Wszystko jednak jeszcze weryfikuje pogoda – m.in. gradobicia, które już kilkakrotnie w tym roku dawały się we znaki wielu producentom owoców „pod chmurką”. W dobrej sytuacji są Ci, którzy przed gradem mogą się bronić – dobrze w tym zakresie sprawdzają się działa przeciwgradowe czy też jeszcze mało u nas popularne siatki przeciwgradowe. Można było w tym roku ocenić sprawność systemów odwadniających – brak lub niesprawność melioracji dawała o soboie znać w wielu miejscach, zwłaszcza terenach niżej położonych.
Możliwe działania
Co zatem można jeszcze zrobić, by wzmocnić rośliny w tym niełatwym tegorocznym sezonie. Tam gdzie nie wykonano wystarczającej liczby zabiegów przeciwko szarej pleśni i antraknozie w czasie kwitnienia trzeba będzie zwrócić uwagę na ochronę przedzbiorczą dojrzewających owoców – zwłaszcza na tych plantacjach gdzie występują problemy z antraknozą. Można do tego celu wykorzystać następujące preparaty:
- Switch 62,5 WG – 0,8-1 l/ha – karencja 10 dni, max. 3 zabiegi w sezonie
- Signum 33 WG – 1,5 kg/ha – karencja 3 dni , max 2 zabiegi w sezonie
- Rovral Aquaflo 500 SC 1,5 l/ha,; 0,15%) – karencja 3 dni, max 2 zabiegi w sezonie
- Polyversum WP – 0,15 kg/ha, 2-4 zabiegi w sezonie, nie ma karencji
Planując zabiegi ochrony, nie warto z ich wykonaniem czekać do ostatnij chwili. Nawet po upływie okresu karencji dla poszczególnych prepartów nierzadko okazuje się, że dopuszczalne poziomy pozostałośći pestycydów są przekroczone.
Tam gdzie w tym roku zapowiadają się dobre i wysokie plony, warto z kolei pamiętać o odpowiednim nawożeniu roślin. Szczególnie istotne jest dostarczenie potasu, który jest potrzebny do prawidłowego wzrostu owoców. Z punktu widzenia ich jakości ważny jest też wapń, który najlepiej jest podawać roślinom dolistnie. Najlepiej podawać go w postaci łatwo przyswajalnej dla roślin skompleksowany aminokwasami, co ułatwia jego pobieranie i transport w roślinie (np. Metalosate Calcium, Boramin Ca, AminoQuelant Ca, AminoPower Wapniowy, OptyCal czy Wuxal Calcium). Tam gdzie zawiązanie owoców jest słabsze, wzrost jagód nierównomierny, poddawane są one silnym stresom warto też jest wzmocnić rośliny stosując aktywatory wzrostu owoców (np. Calibra), czy biostymulatory poprawiające kondycję roślin (np. Asahi SL) lub preparaty aminokwasowe (np. Terra-Sorb Complex, Goëmar BM 86, Basfoliar Activ, Aminosol, Delfan Plus).
Tam gdzie jest to możliwe najlepiej jest regularnie nawozić rośliny poprzez fertygację stosując przed zbiorami nawozy z przewagą potasu. Przygotowując pożywki trzeba pamiętać o zapewnieniu ich odpowiedniego pH (5-5,5), co można osiągnąć przez dodawanie do roztworu nawozowego kwasu azotowego lub fosforowego, czy stosowanie specjalnych form nawozów, które obniżają pH roztworu.
Spóźniony sezon na zachodzie Europy
Również w krajach zachodniej Europy (Niemcy, Holandia, Francja) gdzie w czasie kwitnienia panował chłodna i deszczowa pogoda, nie należy spodziewać się wysokich zbiorów owoców borówki. Wiadomo już, że rozpoczną się one w tym roku ze sporym opóźnieniem – nawet 2-3 tygodni. Oznacza to, że w tamtych krajach główny zbiór owoców borówki będzie przypadał na lipiec (normalnie koło połowy lipca kończyły się tam już zbiory), co może spowodować spadek cen na owoce borówki w początkowym okresie ich zbiorów w Polsce. Prawdopodobnie również tamtejsi plantatorzy mogą się w tym roku zmagać z gorszą jakością owoców, związaną z ich porażeniem przez szarą pleśń i antraknozę. Pojawia się tu pytanie jak odpowie na to rynek i czy gorsza jakość owoców nie wpłynie na obniżenie eksportu borówki zwłaszcza do bardzo wymagającego rynku Wielkiej Brytanii? Oby tak nie było – jest to przecież główny odbiorca polskich borówek. Dlatego, na ile jest to jeszcze możliwe, warto zadbać o dobrą jakość borówek, zwłaszcza gdy mają być one przeznaczone na eksport. Gdy natomiast istnieje obawa, że jakość ta nie będzie odpowiednia, lub jest ryzyko wystąpienia antraknozy – lepiej nie ryzykować – zaszkodzić można nie tylko sobie, ale całej borówkowej branży.