Uprawa malin w tunelach zyskuje na znaczeniu

nawożenie malin
Maliny


Podczas Malinowego Factory 2025 sporo miejsca poświęcono tunelowej uprawie malin. Kierunek ten rozwija się w ostatnich latach w Polsce bardzo mocno, a to m.in. za sprawą coraz mniej sprzyjającej uprawom gruntowym pogody oraz nistabilnych cen za owoce do przemysłu – produkcja wysokiej jakości owoców deserowych jest więc „ucieczką do przodu” umożliwiającą wielu plantatorom pozostanie na rynku.

Minionemu sezonowi malinowemu wspólnie z dr. Pawłem Krawcem przyjrzeli się dr Dariusz Paszko z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, Krzysztof Sak z firmy 4Berries i Piotr Jakóbczyk z firmy Witabo. Piotr Jakóbczyk stwierdził, że choć chłodny początek sezonu utrudnił start wegetacji, to uprawy tunelowe nie zostały tak doświadczone przez kiepską aurę, jak te „pod chmurką”. Krzysztof Sak ocenił, że maliny, których pędy pozostawiono na drugi zbiór, dobrze przezimowały w tunelach. Zima była dość łagodna, a plantatorom uprawiającym maliny w doniczkach łatwiej było jesienią 2024 roku przygotować rośliny do zimowania. Większość plantatorów zajmujących się tunelową uprawą malin dobrze zabezpieczyła plantacje przed wiosennymi przymrozkami, dlatego w kwietniu i maju nie odnotowano dużych strat.

W przeciwieństwie do upraw gruntowych, chłodna wiosna raczej łaskawie obeszła się z uprawami tunelowymi. Rośliny miały czas na rozbudowanie systemów korzeniowych i bez dużych upałów płynnie weszły w okres owocowania. Krzysztof Sak podkreślił, że w wysokie temperatury w tym okresie niekorzystnie wpływają na rozwój roślin, dlatego ich brak korzystnie wpłynął na plony z pędów letnich.

Dr Paweł Krawiec poinformował, że w tym sezonie miał przygotowaną jedną kwaterę malin na zbiór letni – odmiany ‘Glen Mor’ i ‘Glen Carron’. Zimowe spadki temperatur do -18oC doprowadziły do pewnych uszkodzeń wiązek przewodzących przez co, choć rośliny wydały zadowalający plon, to odsetek owoców I klasy był za niski, co zadecydowało o usunięciu tej plantacji po zbiorach.

Krzysztof Sak powiedział, że choć w Polsce wciąż dominują uprawy polowe, to dynamicznie przybywa plantacji tunelowych. Szacuje, że obecnie jest to ok. 1200–1500 ha. Tylko minionej zimy w Polsce przybyło ok. 300 ha tuneli, które w części przeznaczono do uprawy truskawek, a w części do uprawy malin. Ekspert zauważył, że wielu plantatorów odchodzi od podwójnego zbioru z powodu wysokich kosztów. Choć taka technologia uprawy pozwala na zamortyzowanie kosztu sadzonek i podłoża przez dwa lata, to jednocześnie dochodzi sporo dodatkowych kosztów i pracy związanych m.in. z usunięciem starych pędów. Te koszty czasami przekraczają potencjalne korzyści – wyjaśnił. W ostatnim czasie zauważa, że producenci skupiają się albo na produkcji malin letnich z sadzonek long cane, albo na produkcji malin jesiennych z sadzonek typu plug.

Dr Dariusz Paszko zwrócił uwagę, że przy 1200-1500 ha tuneli malinowych i średnich plonach na poziomie 20 t/ha możemy szacować potencjał produkcji malin deserowych w Polsce na ok. 25-30 tys. t. Oznacza to, że produkcja malin deserowych obejmuje już ok. 1/3 struktury produkcji malin w Polsce, szacowanej w tym sezonie na niespełna 80 tys. t. Należy jednak zaznaczyć, że część owoców z upraw tunelowych, ze względu na jakość lub nadwyżki podaży, również trafia do przetwórstwa. W drugą stronę również dzieje się podobnie – najlepsze owoce z upraw gruntowych także znajdują zbyt na rynku deserowym.

Piotr Jakóbczyk podkreślił, że przy niskich cenach skupu malin z przeznaczeniem do przemysłu, wejście w produkcję owoców deserowych pod osłonami może być jedyną drogą na utrzymanie rentowności produkcji. Jego zdaniem na polskim rynku deserowym wciąż jest jeszcze sporo miejsca dla nowych plantacji i nasadzeń. Podstawowym kosztem determinującym częstokroć wynik finansowy całego sezonu jest bardzo mocny wzrost kosztów pracy.

Wymagająca pogoda

Uprawa tunelowa częściowo uniezależnia plantatorów od wahań pogody, ale te też nakładają na nich wiele dodatkowej pracy do wykonania pod osłonami. Dr Paweł Krawiec przekazał, że w tym sezonie w Karczmiskach ośmiokrotnie zmagano się z przymrozkami w kwietniu i tyle samo razy w maju. Z tego względu dużo wysiłku i pracy włożono w okrywanie i odkrywanie plantacji. Duże amplitudy temperatur nie pozwalały na pozostawianie agrowłókniny na roślinach. W kolejnym sezonie gospodarz Malinowego Factory zamierza stworzyć specjalne rusztowania, które pozwolą na szybsze opuszczanie i podnoszenie agrowłókniny.

Jaką odmianę wybrać?

Według dr. Pawła Krawca dużym wyzwaniem dla plantatorów jest zawsze wybór odpowiedniej odmiany. W jego opinii spośród wielu odmian testowanych w ramach Malinowego Factory obroniły się właściwie tylko dwie – ‘Enrosadira’ i ‘Serena’. Nie oznacza to, że pozostałe były słabe, jednak nie wpasowały się w strukturę produkcji gospodarstwa.

Krzysztof Sak przekazał, że na zachodzie Europy obecnie obserwuje się trend likwidowania plantacji. Jest to zauważalne szczególnie w Niemczech i Holandii. Jedyne znaczące państwo produkujące maliny, którego sezon pokrywa się z naszym to obecnie Portugalia. Z jego obserwacji wynika, że w tym roku na polskich plantacjach ponownie króluje ‘Serena’, a ‘Enrosadira’ po krótkiej przerwie ponownie wraca do łask. Popularność zdobywają także dwie nowe odmiany: ‘Monet’ i ‘Dali’. Na zbiory letnie poszukiwane są także sadzonki long cane odmian ‘Violet’ i ‘Majestic’.

Piotr Jakóbczyk zwrócił uwagę, że w tym sezonie – w przeciwieństwie do roku 2024 – udało się dobrze sprzedać owoce odmiany ‘Enrosadira’ z plantacji prowadzonych na przyspieszony zbiór. Ocenił jednak, że na rynku brakuje sprawdzonej odmiany z rodzimej hodowli. Z kolei do wad ‘Enrosadiry’ zaliczył krótką żywotność sadzonek – po kilku sezonach obserwuje się spadek wigoru roślin, pogorszenie jakości owoców oraz większą zmienność plonowania. Krzysztof Sak dodał, że jest to dość typowe dla praktycznie wszystkich nowych odmian, które są aktualnie na rynku.

A może jeżyny?

Uczestnicy debaty byli zgodni, że jeżyny to ciekawy i perspektywiczny kierunek dywersyfikacji profilu produkcji w polskich gospodarstwach jagodowych. Jednak na razie rynek nie jest gotowy na duże ilości polskich jeżyn dlatego w ich produkcję warto wchodzić rozważnie. Według Krzysztofa Saka na ten moment powinna ona stanowić maksymalnie 10-15% nasadzeń w tunelach.






Poprzedni artykułProgram Ramowy – Międzynarodowa Konferencja Borówkowa 2026 #ShelfLife

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj