Arkadiusz Niezgódka z Brokęcina rozpoczął uprawę jagodowych w swym gospodarstwie na północy Wielkopolski przeszło dwadzieścia lat temu. Przez ten czas powierzchnia upraw gatunków o typowo przetwórczym przeznaczeniu sukcesywnie rosła. Obecnie już dorośli dwaj z trzech jego synów, Konrad i Paweł, i oni także zajmują się uprawą aronii i porzeczek – aktualnie już tylko tej czerwonej, choć niewykluczone, że w którymś z rodzinnych gospodarstw uprawa porzeczki czarnej także będzie mieć miejsce w przyszłości.
Współpraca z przemysłem bywała trudna
Jak wspomina Arkadiusz Niezgódka, relacje z odbiorcami owoców bywały w przeszłości różne. Gdy na rynku towaru brakowało, sprzedaż przebiegała płynnie, a stawki zadowalały jego oczekiwania. Pojawiały się jednak i takie lata, kiedy zbyt części plonu nie był sprawą oczywistą a ceny okazywały się tragiczne.
Współpracowałem od lat z lokalnym odbiorcą, nawiązałem także kilkuletnią współpracę z wiodącą w Polsce firmą przetwórczą i innymi uczestnikami rynku. Czasem było super, ale bywało i kiepsko. Jednemu z pośredników przekazałem kiedyś część plonu, a pieniędzy nie mam do dziś, choć sprawa w sądzie ciągnie się już któryś rok i generuje koszty. Bywały lata dobre, nawet bardzo dobre, ale było też ciężko – analizuje swą przygodę z uprawą jagodowych gospodarz. Jak informuje, uprawiał dotychczas porzeczkę czarną, czerwoną i przede wszystkim aronię. Aktualnie właśnie z nią wiąże największe nadzieje. Zróżnicowane doświadczenia ze zbytem owoców nauczyły go jednak ostrożności.
Arkadiusz Niezgódka, choć wyspecjalizowany w produkcji surowca na tłoczenie i owoców do mrożenia, nie ocenia współpracy z częścią dotychczasowych kontrahentów jako partnerskie. Jak mówi, w niektórych przypadkach stosunki te odznaczały się brakiem elementarnego poszanowania interesów plantatora. Z uwagi na ten stan rzeczy, Niezgódkowie zdecydowałali się sprawy wziąć we własne ręce.
Umiesz liczyć? Licz na siebie!
Dziś dwaj jego synowie są już dorośli i obaj związali swą przyszłość z uprawą jagodowych. Prowadzą własne gospodarstwa, a zagospodarowanie plonów zapewnia niedawno uruchomiona w Okonku tłocznia BioAr należąca do Konrada Niezgódki, najstarszego z synów Arkadiusza.
Pracujemy tak naprawdę razem. Gdy rodzice i brat zbierają owoce, ja pracuję w tłoczni i produkuję sok. Planujemy pracę w taki sposób abyśmy mogli na bieżąco przetworzyć jednego dnia to, co z krzewów strząśnięte zostało poprzedniego. Dzienna maksymalna wydajność tłoczni pozwala na produkcję soku z 12 t aronii. Taka praca jest jednak wyczerpująca i w praktyce dziennie wytłaczamy surowiec ze średnio 18-20 kistenów, a więc pracujemy na jakieś 2/3 pełnych możliwości – informuje Konrad Niezgódka.
System współdziałania wprowadzony w gospodarstwie Niezgódków rozwiązuje kilka problemów. Przede wszystkim, pozwala na swobodniejsze planowanie kampanii zbiorów owoców bez konieczności dostosowywania się do okien skupowych wielkich przetwórni. Odpadają także nakłady na dostarczanie owoców do odległych destynacji. Największa koncentracja zakładów przetwórczych występuje bowiem na Mazowszu i Lubelszczyźnie, a więc kilkaset kilometrów od miejsc w których zbierane są jagody. Posiadana infrastruktura pozwala też na usługowe tłoczenie soku, a tym samym wygenerowanie dodatkowego przychodu. Czy zatem uruchomienie własnej tłoczni było dobrym pomysłem?
Więcej o motywach, które stały za tą decyzją jak i o nowym dla Niezgódków obszarze działalności opowiada Konrad Niezgódka: