12 września 2018 roku odwiedzam gospodarstwo rodziny Wilczewskich w Białousach. Jedno z pierwszych, które rozpoczęło w Polsce wielkopowierzchniową uprawę borówki. Dziś całkowita ich powierzchnia to przeszło 500 ha. W jego prowadzeniu oprócz założycieli Heleny i Jerzego Wilczewskich uczestniczą synowie Adam i Kamil. Pracy nie brakuje, a we wrześniu ciągle trwają tu zbiory borówki.
Jak informuje Jerzy Wilczewski mijający sezon nie była łatwy, ale … przecież żaden nie jest. To co na pewno nas zaskoczyło w tym roku to szybkie rozpoczęcie zbiorów. Nawet u nas na północy rozpoczęły się one o blisko 3 tygodnie wcześniej niż w innych latach. Początkowo brakowało nam trochę ludzi do pracy, ale ostatecznie nadrobiliśmy zaległości i dalsza część zbiorów przebiegała już normalnie – mówi Pan Jerzy. Organizację pacy ułatwiają posiadane w gospodarstwie osłony. Są to zarówno foliowe daszki jak i tunele foliowe (te ostatnie dostarczyła firma Protech Marketing), którymi osłonięte jest obecnie przeszło połowa upraw. To niezbędna infrastruktura zwłaszcza, że dużą część nasadzeń stanowią późne odmiany jak ‘Liberty’, ‘Latteblue’, ‘Aurora’ i ‘Last Call’. Bez osłon nie byłoby możliwe zebranie wszystkich owoców we właściwym czasie. Nawet teraz we wrześniu, gdy zbiory zaczynamy od godziny 7.00 rano, to pod daszkami i w tunelach nie ma rosy i możemy bez trudu zbierać owoce. Później przechodzimy na otwarte pola. Gdybyśmy nie byli w stanie zapewnić ciągłości pracy, nie mielibyśmy ludzi do pracy – podkreśla Pan Jerzy. Teraz przy zbiorach pracuje około 30% osób co w szczycie sezonu, ale i tak jest co robić. Zbierane są jeszcze ostatnie owoce z odmiany ‘Liberty’ i ‘Latteblue’, ciągle jest ich jeszcze sporo na ‘Aurorze’. Zbieracze są także zadowoleni – dziennie mogą zerwać koło 60 kg owoców, a to zapewnia ciągle atrakcyjne zarobki. Zbiory potrwają jeszcze do końca września. Później zacznie się plewienie plantacji oraz jesienne cięcie krzewów.
Zapotrzebowanie na owoce borówki we wrześniu jest wysokie, szczególnie w tym sezonie. Mamy stałych odbiorców więc nie mamy problemów ze sprzedażą, pod warunkiem że zapewniamy stabilne dostawy i dobrą jakość owoców. O to trzeba dbać już na etapie produkcji. Bardzo ważny jest też etap zbiorów, gdzie przez nieumiejętne obchodzenie się z owocami można bardzo łatwo stracić jakość. My w tym roku w naszym gospodarstwie wykonaliśmy 8 km dróg asfaltowych, po to by bezpiecznie transportować owoce z pola do chłodni – podkreśla Pan Jerzy.
Dzień już się kończy, a ja uczestniczę w wieczornej odprawie brygadzistów. Pan Jerzy zbiera raporty od poszczególnych brygadzistów, kto ile zebrał, ile ma osób w zespole, z których kwater udało się zebrać owoce. Planowany jest kolejny dzień, przydzielane są zadania. To planowanie musi być długofalowe. Póki jest ładna słoneczna pogoda zbierane są owoce z kwater na otwartym polu. W piątek ma padać, wiec trzeba kwatery pod osłonami zostawić jako rezerwę na deszczowe dni. Na koniec Pan Jerzy dziękuje wszystkim za udany dzień. Okazuje się, że brygadziści to osoby z długoletnim stażem pracy. 15, 17 nawet 20 lat pracy w gospodarstwie. Szanują swoich szefów bo sami są szanowani. Wszyscy razem dbają o plantację i dobrą jakość owoców – od tego zależy ich wspólna przyszłość.