Mirosław Garliński, doświadczony plantator borówki wysokiej z miejscowości Doleck, od 25 lat uprawia borówkę wysoką. Jego plantacja ma powierzchnię ponad 20 hektarów i należy do jednych z najbardziej znanych w regionie. W rozmowie z nami dzieli się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi sezonu borówkowego 2025, który określa jako trudny, wymagający i pełen wyzwań pogodowych.
Przymrozki największym wyzwaniem sezonu
W opinii Mirosława Garlińskiego, głównym zagrożeniem w sezonie 2025 były przymrozki. Tylko w maju plantator odnotował aż 18 nocy z temperaturami poniżej zera, a końcówka kwietnia również przyniosła silne mrozy. Co więcej – nawet w czerwcu wystąpiły noce na granicy przymrozku, z temperaturą 0,2°C, co mogło zagrażać już zawiązanym owocom.
Dzięki zastosowaniu systemu zraszania nadkoronowego, udało się skutecznie ochronić plantację przed stratami. – „Gdyby nie zraszacze, byłoby jak na wielu innych plantacjach – 40, 50, a nawet 60% strat” – komentuje Garliński.

Przymrozki aż do 21 czerwca – zraszacze wciąż w gotowości
Choć kalendarzowo lato już się rozpoczęło, ryzyko przymrozków nie odpuszczało nawet w drugiej połowie czerwca. Ostatni raz system zraszania nadkoronowego został uruchomiony nad ranem 21 czerwca, kiedy to temperatura przy gruncie spadła do zaledwie 0,1°C.
– „Było bardzo blisko przymrozku. Na dachach budynków wokół plantacji pojawił się już szron mrozowy. To pokazuje, jak wyjątkowo trudna była ta wiosna i początek lata” – relacjonuje Mirosław Garliński.
To zdarzenie doskonale obrazuje skalę zagrożenia pogodowego w sezonie 2025. Włączenie zraszaczy w najdłuższy dzień roku to sytuacja bez precedensu na wielu plantacjach. Dla wielu plantatorów, jak podkreśla Garliński, oznacza to konieczność przedefiniowania pojęcia „sezon ochronny” – bo ekstremalne warunki mogą dziś trwać niemal do zbiorów.

Grad ominął centralną Polskę, ale nie cały kraj
Choć plantacja w Dolecku uniknęła gradobicia, wiele plantacji w Podkarpaciu, na Lubelszczyźnie i w Małopolsce ucierpiało. Mirosław podkreśla, że tegoroczna aura była wyjątkowo niesprzyjająca – nie tylko przez przymrozki, ale także przez długotrwałe chłody, które utrudniły zapylanie borówki.
– „Zimny maj, wieczny wiatr i niskie temperatury za dnia sprawiły, że borówka słabo nektarowała, nie przyciągała owadów zapylających” – zauważa. Efektem są mniejsze zawiązania owoców, szczególnie w odmianach wczesnych i średnio wczesnych.
Szacunkowe straty plonów: nawet 40% mniej owoców
Na podstawie własnych obserwacji i rozmów z innymi plantatorami Mirosław Garliński ocenia, że tegoroczny plon borówki będzie mniejszy o około 40% w porównaniu do roku ubiegłego. Sporadycznie plantacje straciły 15–20% owoców, jednak dominują zgłoszenia o stratach na poziomie 40–45%.
To ważny sygnał dla rynku: owoce borówki będą towarem deficytowym, co może wpłynąć na wyższe ceny w sezonie.
Apel do plantatorów: szanujmy własną pracę i nie zaniżajmy cen
Mirosław Garliński, jako doświadczony plantator i znawca rynku, apeluje do swoich kolegów:
„Szanujmy własną robotę. To nie jest tylko fizyczna praca – to też stres, nerwy, poświęcenie przez cały rok. Nie sprzedawajmy borówki tanio. W tym roku jej po prostu będzie mniej.”
Podkreśla, że wyższa cena w sezonie 2025 może stać się punktem wyjścia dla kolejnych lat. – „Jeżeli przyzwyczaimy rynek do wyższej ceny w tym roku, w przyszłym będzie trudniej ją zbić. Możemy wtedy negocjować stawkę wyższą o 2, 3, nawet 10%.”
Podsumowanie: sezon 2025 będzie krótki i napięty
Sezon borówkowy 2025 – według analizy Mirosława Garlińskiego – nie będzie należał do wczesnych. Pierwszych zbiorów na swojej plantacji spodziewa się nie wcześniej niż koło 10 lipca.
Rynek powinien przygotować się na niższą podaż i wyższe ceny, a plantatorzy – na konieczność obrony wartości swojej pracy. Z technicznego punktu widzenia, sezon pokazuje także, że inwestycje w systemy chroniące przed przymrozkami to dziś nie luksus, ale konieczność, jeśli plantacja ma przetrwać ekstremalne warunki pogodowe.














Ile milionów litrów wody poszło na ochronę plantacji?