Przychodzą czasem na kilka dni i znikają. Mają dach nad głową, ciepłą wodę, darmowe Wi-Fi, często nawet wyżywienie. Ale to już nie wystarcza. Pracownicy z Ukrainy okazują się coraz bardziej nielojalni, wymagający i roszczeniowi. Od sadowników wymagają luksusowych warunków, a w marketach pracują za najniższa krajową.
Sadownicy i plantatorzy owoców jagodowych, którzy zatrudniają największą rzeszę pracowników sezonowych z Ukrainy, mają dość takich sytuacji. Oferują dobrze przygotowane warunki socjalne, obowiązkowo musi być Internet, jest ciepła woda, a do tego darmowe wycieczki na zakupy do Biedronki lub Dino. To wszystko za darmo, bez dodatkowych opłat. Mimo tego pracownicy z Ukrainy i tak wybrzydzają. Przychodzą popracować na 2-3 dni po czym oznajmiają, że im się nie podoba i odchodzą.
Arkadiusz Legucki plantator borówki z powiatu grójeckiego, przełamuje tę patologiczną sytuację pisząc tak na swoim profilu FB:
Uwaga!! Przyjmę do pracy kobiety w gospodarstwie. Płaca 50 zł/godz. Nocleg płatny 50 zł/dzień. Internet 10 zł/ dzień. Ciepła woda 10 zł/ dzień. Telewizor 10 zł/dzień. Kuchnia gazowa 10 zł/dzień. Ładowanie telefonu 10 zł/ dzień. Pokój 2 osobowy dodatkowo płatny 20 zł/ dzień. Wyjazd do biedronki 20 zł. Od kierowcy ukr pobieram 500 zł za przywiezienie osób. Zainteresowane osoby proszę o kontakt. Ilość miejsc ograniczona!
Ta odezwa zyskuje poparcie innych sadowników z regionu, którzy również nie radzą sobie z problemem migrujących i coraz bardziej roszczeniowych pracowników. Coraz częściej w umowach pojawiają się też zapisy, że jeśli ktoś zakończy prace przed ustalonym terminem, od wynagrodzenia odliczane są opłaty za mieszkanie, internet, śmieci … Częściowo to działa, ale nie zawsze.
Warto dodać, że wynagrodzenia dla pracowników z Ukrainy są w ostatnim sezonie naprawdę atrakcyjne. Przy akordowym zbiorze truskawek, mogli oni zarobić nawet 500-600 zł dziennie. Przy zbiorze borówek nawet 400 zł/dzień. Obecnie gdy trwają zbiory jabłek, przeciętne wynagrodzenie dla pracownika z Ukrainy wynosi 18-20 zł//godz. pracy.