Nowe podejście do odżywiania roślin i gleby zmusza producentów rolnych do zmiany technologii nawożenia. Należy stosować nawozy, które działają wielopłaszczyznowo i wielokierunkowo. Samo uzupełnianie składników pokarmowych nie jest już działaniem wystarczającym, zwłaszcza przy zmieniających się często i szybko jak nigdy dotąd, warunkach pogodowych.
Nowe odmiany uprawiane w intensywnej technologii ukierunkowane na wyższe plonowanie, rosnące znaczenie jakości płodów rolnych powodują, że zmianie ulec muszą także programy nawożenia upraw. Konieczne staje się wprowadzanie z nawozami pewnych substancji dodatkowych, które będą stymulowały wzrost, rozwój i plonowanie roślin, a dodatkowo będą poprawiły parametry gleby decydujące o jej żyzności. Należy stosować takie metody zabezpieczania (konserwacji) gleby, aby stworzyć roślinom jak najlepsze warunki do wzrostu i rozwoju, a przy tym zadbać o dobrą kondycję gleby, gdyż to ona warunkuje wielkość i jakość plonu, co jest przecież najważniejszym czynnikiem determinującym rentowność produkcji. Nawożenie plantacji, odżywianie roślin jest niezbędnym zabiegiem agrotechnicznym. Nie można jednak zapominać o odżywianiu gleby. Dostępne nawozy z dodatkiem substancji biostymulujących nie tylko wzbogacają glebę w składniki pokarmowe niezbędne dla roślin, zapobiegają ewentualnym niedoborom tych składników, ale spełniają dodatkowe funkcje – poprawiają odżywienie roślin aktywując pobieranie i transport składników mineralnych, biorą udział w ochronie roślin przed stresami oraz wydłużają i aktywizują proces fotosyntezy.
W tej technologii nawożenia upraw, ważnym i coraz ważniejszym elementem staje się nawożenie dolistne (dokarmianie) roślin, czyli uzupełnianie składników pokarmowych, których roślinom brakuje bezpośrednio w czasie wegetacji (likwidowanie niedoborów). Nawożenie doglebowe, ma na celu dostarczenie składników pokarmowych dla roślin do gleby, tak żeby mogły one je pobrać w czasie sezonu wegetacyjnego przez system korzeniowy. Nie bez kozery mówi się więc, że korzeń to „gęba” rośliny. Niestety coraz częściej w praktyce zdarza się właśnie tak, że z uwagi na przebieg warunków pogodowych, składniki pokarmowe są z gleby częściowo wypłukiwane – jesienią albo na wiosnę – i nie ma ich kiedy uzupełnić (pojawiają się wówczas niedobory w glebie). Albo z uwagi na dysfunkcję systemu korzeniowego (np. spowodowane uszkodzeniami mrozowymi albo podtopieniami) składniki odżywcze nie są z gleby przez rośliny pobierane albo pobierane są zbyt wolno, w niewystarczających ilościach. Wtedy właśnie celowe, a wręcz zdecydowanie konieczne, staje się nawożenie dolistne upraw, czyli podawanie składników pokarmowych roślinom, bezpośrednio do aparatu asymilacyjnego (do tej zielonej fabryki roślinnej produkującej asymilaty). Można tu użyć w pewnym sensie określenia analogicznego do dokarmiania korzeniowego roślin: korzeń –„gęba”, a nawożenie dolistne, poza korzeniowe, to podawanie składników pokarmowych bezpośrednio do „żyły”. Szczególnie uzasadnione wydaje się być dostarczanie w ten sposób roślinom magnezu i azotu, pierwiastków niezbędnych w procesie fotosyntezy, ale też biosyntezy aminokwasów. Ważne i uzasadnione wydaje się być podawanie w nawożeniu dolistnym wapnia – ważnego składnika pektyn, z których zbudowane są blaszki środkowe w ścianach komórkowych. Ale najważniejsze i najbardziej uzasadnione wydaje się być dostarczanie z nawozami dolistnymi (płynami) mikroelemetnów, których rola i znaczenie w roślinie są wprost ogromne – praktycznie nie ma procesu biochemicznego, który przebiegałby bez ich udziału jako katalizatorów-inhibitorów, czy też enzymów, w skład których by nie wchodziły. Mikroelementy wchodzą także np. w skład związków wysokoenergetycznych i materiałów budulcowych różnych tkanek. Nadmienić należy przy tym, że w glebach polskich jest ich niezmiernie mało – zwłaszcza boru i miedzi, a ich pobieranie jest lepsze przy niższym pH niż obojętnym (zasadowym). A rolnikom – ze zrozumiałych względów – zależy właśnie na obojętnym pH gleby. W aktywnym transporcie mikroelementów do roślin, najważniejszą rolę odgrywają aminokwasy.
Idealnym wręcz rozwiązaniem, wydaje się być tutaj nawożenie (dokarmianie) dolistne nawozami płynnymi zawierającymi kompleksy związków biostymulujących pozyskiwanych z alg morskich. Będziemy mieli wtedy efekt odżywienia i stymulacji roślin substancjami bioaktywnymi. Dobrym tego przykładem są dwa kompleksy algowe – Fertiactyl oraz Seactive, z których pierwszy dodatkowo zawiera inne wyciągi roślinne. W skład kompleksu Fertiactyl wchodzą: wyselekcjonowane kwasy humusowe i fulwowe, zeatyna, glicyna-betaina, a w skład kompleksu Seactiv: glicyna-betaina, Iso-Penthyl Adeniny (IPA), aminokwasy. Glicyna-betaina wykazuje bardzo silne działanie antystresowe, wpływa na intensywność fotosyntezy, poprawa wzrost systemu korzeniowego przez efekt podobny do działania cytokinin. Zeatyna przyśpiesza podziały komórkowe w tkankach merystematycznych, wpływa na wzrost systemu korzeniowego, opóźniania proces starzenia się chlorofilu. IPA przyśpiesza i usprawnia pobieranie składników pokarmowych oraz transport składników i asymilatów w roślinie. Aminokwasy to najlepsza, najszybsza, naturalna i całkowicie bezpieczna forma transportu składników pokarmowych do rośliny (w szczególności mikroelementów), całkowicie obojętna dla środowiska naturalnego. Roślina prawie nie wydatkuje przy tym energii, a otoczka aminokwasowa jest dodatkowo budulcem białek – „perpetum mobile”, nic się nie marnuje… Po 6-8 godzinach od pobrania, składnik odżywczy jest już wykorzystywany przez roślinę. Kwasy humusowe i fulwowe zwiększają dostępność i przyswajalność składników pokarmowych w glebie, stymulują życie glebowe (zwłaszcza mikrobiologiczne), zwiększają poziom próchniczny gleby (żyzność), poprawiają jej strukturę.
Znaczenie tych substancji dla roślin jest ogromne i będzie rosło nadal, zwłaszcza w nowych realiach prawnych pojawiających się w rolnictwie już w tym roku, jak i w związku z narastaniem gwałtownych zmian klimatycznych, zwłaszcza ekstremalnych warunków pogodowych. Będzie rosło również w związku z dalszą intensyfikacją uprawy (produkcji rolnej) oraz w aspekcie wielkości i jakości plonu. W tej chwili trudno jest jednoznacznie przewidzieć, jaki będzie dalszy przebieg zimy, jaka będzie wiosna i lato. Ubiegły rok pod względem pogody rolników nie rozpieszczał, a już teraz wiadomo, że z uwagi na długi okres aktywności mikrobiologicznej gleby przed zimą – praktycznie do końca grudnia, w glebie może brakować (brakuje) azotu. Poza tym wiadomo, że na starcie wegetacji rośliny są najsłabsze, a przy tym jest dużo czynników krytycznych ograniczających ich wzrost i rozwój, no i liczy się czas. Potem też rośliny nie mają łatwiej, bo to przecież fabryka „pod chmurką” – potrzebują coraz więcej składników pokarmowych. Dlatego tak ważne jest, aby je mądrze wspierać i właściwie odżywiać przez cały okres wegetacji – od startu do zbioru. Bo to przełoży się na plon – jego wielkość i jakość, a o to przecież chodzi w produkcji roślinnej.
(Materiał promocyjny)