Ruszyła już giełda truskawkowa w Goławinie. Na targowisku w dniu 23 maja pojawiło się kilkunastu plantatorów, którzy oferują pierwsze owoce. Póki co, nie widać większego ruchu. Nie mniej jednak, zawierane są już pierwsze transakcje, a prawdopodobnie za tydzień miejsce to będzie już tętnić pełnią życia.
Niezadowalająca jakość owoców, mały obrót
W obrocie na targowisku w dniu 23 maja dominowały owoce odmiany ‘Alba’. To dobra odmiana, choć nieco podatna na mróz. Uszkodzone kwiatostany, a także brak odpowiedniego zapylenia ze względu na niskie temperatury sprawił, że owoce w dużej części są małe i zdeformowane. Rozpoczęliśmy niedawno zbiory. Jestem tu pierwszy raz w tym roku. Przyjechałem z owocami odmiany ‘Alba’, żeby przekonać się na co można liczyć w rozpoczynającym się sezonie sprzedażowym. Część owoców pojechała na Bronisze. Tam trafiła głownie ‘Rumba’, której owoce wyglądają nieco lepiej. Zdaje się jednak, że te pierwsze owoce, o niskiej jakości zostały już wyzbierane, a wkrótce do obrotu trafią już dobrej jakości truskawki. Pewnie i wolumen sprzedaży się zwiększy, choć na wzrosty cen w Goławinie nie ma raczej co liczyć – mówi Marcin Wiśniewski, który uprawia truskawki na areale ok. 25 ha, z czego 10 ha pod folią.
Niska wydajność plantacji, będąca pokłosiem niesprzyjającej pogody w kwietniu, sprawia że codzienne zbiory trwają raczej krótko. Sprzedający na targowisku pojawiają się w komplecie już w godzinach południowych. Ceny zmieniają się dynamicznie. Wczoraj, tj. 23 maja za łubiankę płacono 17-18 zł, choć najładniejszy towar sprzedawany był po 25 zł/łubiankę. To taniej niż na Broniszach, ale przynajmniej giełda jest na miejscu. To dobre rozwiązanie, by sprzedać mniejsze ilości, a większymi póki co nikt jeszcze nie dysponuje. Miejsce to skupia także przede wszystkim producentów. Nabywca ma więc pewność, że kupuje polski, świeży produkt. Wyprodukowana w Polsce truskawka ma lepszy smak i aromat niż towar sprowadzany z Hiszpanii czy Węgier. Te importowane truskawki ciągle są w sprzedaży i choć nie są tak dobre jak polskie, to jednak siłą rzeczy zaniżają ogólnie cenę – wyjaśnia Marcin Wiśniewski.