Do sklepów popularnej sieci handlowej Albert Heijn trafiły mrożone owoce skażone wirusem zapalenia wątroby typu A. Z problemem dotychczas zgłosiło się 31 osób, a holenderski odpowiednik sanepidu twierdzi, że skala może być większa. Jeden z klientów wystąpił z roszczeniami o odszkodowanie — przekazała rzeczniczka firmy.
Sprawa skażonych borówek pochodzących z Polski ujrzała światło dzienne 13 stycznia. Tego dnia sieć sklepów Albert Heijn wydała ostrzeżenie o tych owocach sprzedawanych w kilogramowych opakowaniach. Można je było dostać na dziale z mrożonkami.
Mrożone borówki, które są skażone wirusem zapalenia wątroby typu A, pochodzą z Polski i były sprzedawane od października 2024 roku do 13 stycznia 2025 roku. Albert Heijn, sieć sklepów, gdzie można było je dostać, wydał w poniedziałek 13 stycznia 2025 roku zawiadomienie o wycofaniu jagód z rynku. Ostrzegają w nim, że spożycie owoców może spowodować choroby. Komunikat dotyczy w szczególności kilogramowych worków nieekologicznych jagód z datą przydatności do spożycia do 14 kwietnia 2026 roku.
W przypadku 12 osób zarażonych wirusowym zapaleniem wątroby typu A po zjedzeniu skażonych borówek infekcja była tak poważna, że konieczna była hospitalizacja. Pierwszy pacjent miał zgłosić się pod koniec listopada 2024 r. Wiek tych osób to od 25 do 77 lat. Holenderski odpowiednik polskiego sanepidu bierze pod uwagę, że zakażeń mogą być setki.
Rzecznik prasowy holenderskiej sieci handlowej przekazał w rozmowie z „De Telegraaf”, że nie wiadomo, ile dokładnie osób kupiło mrożone borówki. Wiadomo, że co najmniej 120 tys. klientów kupiło je w sklepie online. Sieć Albert Heijn kontaktowała się z nimi. Wśród nich było 8 tys. klientów z Belgii, gdzie sieć ma swoje oddziały, a spółka prowadzi supermarkety Delhaize.
Jak doszło do tego, że borówki zostały skażone? Prowadzone są badania i na ten moment nie wiadomo, kiedy poznamy ich wynik. Holenderski odpowiednik sanepidu podejrzewa, że może mieć to związek z niewłaściwą higieną podczas procesu pakowania owoców.
Głos w tej sprawie zabrało Stowarzyszenie Polskich Plantatorów Borówki. Jak informuje prezes tej organizacji Bartłomiej Milczarek na ten moment nie wiadomo z jakiego zakładu przetwórczego i jakiej plantacji w Polsce pochodziły owoce borówki.
W tym momencie nie wyklucza się również że do zakażenia jagód mogło dojść również nie w Polsce, ale dopiero w Holandii, np. poprzez ich kontakt z zakażoną wodą czy w trakcie pakowania. Niewykluczone również, że są to owoce importowane (spoza Europy), które tylko w Polsce były konfekcjonowane. W Holandii do zakażeń żywności wirusem żółtaczki pokarmowej dochodzi średnio raz na rok, czytamy w portalu nos.nl.