Koniec roku to jak zawsze dobry moment na podsumowanie tego co już minęło. Wydawać się mogło, że po roku 2020 nic już plantatorów borówki nie może zaskoczyć (czytaj tutaj). Pracownicy, kwarantanny, izolacja, nowe procedury zbioru … Z tym wszystkim jakoś poradzili sobie plantatorzy w roku 2020. Tymczasem kolejny sezon przyniósł nowe zagrożenie i dla wielu producentów owoców okazał się jednym wielkim rozczarowaniem. Jaki był? O tym rozmawiamy z Mirosławem Garlińskim, doświadczonym plantatorem z Dolecka.
Czym nas zaskoczył sezon 2021?
Przypomnijmy sobie wiosnę i opóźnienia w wegetacji jakie spowodowały niskie temperatury w kwietniu i maju. Przymrozków wprawdzie nie było, ale temperatury nie rozpieszczały roślin. W konsekwencji bardzo wolno rozpoczynały one wegetację, a samo kwitnienie zaczęło mniej więcej 2 tygodnie później względem poprzednich lat. To wskazywało, że również zbiory owoców będą w tym roku opóźnione. Tymczasem stało się inaczej. Ciepły i obfitujący w opady deszczu czerwiec nadrobił straty i w efekcie dojrzewanie owoców rozpoczęło ssie wcześniej niż wszyscy się spodziewali. To zarazem stworzyło pewne wrażenie deficytu rąk do pracy.
Pracownicy z Ukrainy, którzy w głównej mierze zbierają owoce naszych plantacji, zazwyczaj przyjeżdżali do nas zaraz po skończeniu pracy u plantatorów truskawek. W tym roku było inaczej, gdy okazało się, że truskawki już skończyły a do zbiorów borówek pozostały jeszcze jakieś 2-3 tygodnie. Wielu pracowników powróciło więc na Ukrainę, no i ciężko im było podobnie wracać do pracy w Polsce. To stworzyło na początku sezonu borówkowego wrażenie, że brakuje pracowników do zbioru, ale bardzo często to sami plantatorzy, którzy opóźniali ich przyjazd byli sami sobie winni. W efekcie ludzi do pracy było całkiem sporo i w naszym gospodarstwie na czas zbieraliśmy wszystkie owoce – mówi Mirosław Garliński.
Niskie ceny borówki – dlaczego?
Sezon borówkowy 2021 zaskoczył niewątpliwie bardzo niskimi ceny po jakich sprzedawana były borówka w szczycie zbiorów. Spadek cen zaczął się przy tym dość szybko, bowiem już w okresie dojrzewania owoców wczesnej odmiany ‘Duke’. Ta odmiana na większości polskich plantacji zaplonowała dobrze lub wręcz bardzo dobrze. I po raz chyba pierwszy w historii polskiej borówki, mieliśmy dwie górki – i w przypadku Duka (pełnia i koniec zbiorów) i Blucropa. Duża podaż – niska cena! Odpowiedź jest prosta.
W naszym gospodarstwie średnia cena sprzedaży owoców z całego sezonu byłą o 2,18 zł niższa względem roku 2021. A jak wiemy koszty produkcji rosną: nawozów, środków ochrony roślin, pracowników do tego dochodzi prąd, gaz i inne media. Obawiam się, że w przyszłym roku te składowe kosztów produkcji będą na jeszcze wyższym poziomie, co rzecz jasna przełoży się na wzrost sumarycznego kosztu wyprodukowania każdego kilograma borówki – podkreśla plantator z Dolecka.
UWAGA! Grozi nam STAGFLACJA!
W gospodarczych podsumowaniach 2021 roku tematem numer jeden jest inflacja. Dotyczy ona nie tylko naszej krajowej gospodarki, ale również wielu europejskich państw. Rosną ceny energii, transportu, paliw, podstawowych środków do produkcji ale też żywności. Czy adekwatnie w nowym sezonie wzrosną ceny owoców borówki?
Jaki będzie rok 2022 dla plantatorów borówki?
To oczywiście trudno przewidzieć, bo zmiennych jest zbyt wiele. Wszystko wskazuje jednak na to, że wzrost kosztów produkcji jest nieunikniony. Związane jest chociażby z dramatycznym wzrostem nawozów mineralnych, paliw, energii i adekwatnie – większości pozostałych środków produkcji. Nadal będą rosły koszty robocizny, a o samych pracowników do pracy w gospodarstwach będzie coraz trudniej. Co zatem robić? Można niektórym zjawiskom przeciwdziałać. Ale jak to robić, o tym podyskutujemy podczas Międzynarodowej Konferencji Borówkowej 2022, na którą wraz z Mirosławem Garlińskim (będzie jednym z wykładowców) już teraz serdecznie Państwa zapraszamy. Więcej szczegółów na stronie konferencjaborowkowa.pl