Chcąc uzyskać wysokie plony czarnych porzeczek powinniśmy zadbać o plantację w lipcu i sierpniu roku poprzedniego. Ponieważ kondycja roślin jesienią ma znaczący wpływ na ilość kwiatów w kwiatostanie krzewu.
Prowadzimy z żoną kilkunastohektarowe gospodarstwo, w którym uprawiamy głównie czarną porzeczkę (15 ha). Kilka lat temu zaniepokoiła nas duża ilość opadających pąków kwiatowych. Jedynie w pobliżu zabudowań to zjawisko praktycznie nie występowało. Zaczęliśmy się zastanawiać czym jest to spowodowane. Ta sama odmiana rosnąca na lepszej glebie w innej części gospodarstwa zawiązywała dużo mniej owoców. Nie wynikało to z przemarzania kwiatów w okresie kwitnienia. Wywnioskowaliśmy, że miały na to wpływ cztery stojące tam ule z pszczołami.
Postanowiliśmy powiększyć pasiekę. Obecnie mamy ok. 30 rodzin. Średnio na 1 ha plantacji przypadają 2 rodziny. Czarna porzeczka wydziela specyficzny aromat dlatego niechętnie jest oblatywana. Kilka lat doświadczeń i prób skierowania pszczół na porzeczkę dały pożądany efekt. Aktualnie zawiązywanie owoców jest dużo lepsze i bardziej równomierne niż przed laty.
Zimą pasieka stacjonuje ok. 20 km od naszej plantacji. Na terenie gospodarstwa uprawiamy kilka odmian, które różnią się między innymi terminem kwitnienia. Dlatego pszczoły przywożone są stopniowo gdy dana odmiana zakwitnie w ok. 10%. Ule przywozi się późnym wieczorem. Nad ranem podawany jest im wywar z kwiatów porzeczki i syropu cukrowego (100 ml na rodzinę) w celu skierowania na pożytek. Bardzo ważne jest, żeby wywar był przygotowany z kwiatów tej odmiany na której stoją ule. Taki syrop podaje się przez pierwsze dwa dni, a później co trzeci dzień. Zabieg ten jest bardzo pracochłonny ale gwarantuje dobre zapylenie na całej plantacji. Ustawienie uli w pewnych odległościach od siebie i stosowanie tresury przyczynia się do tego, że pszczoły nawet w niskich temperaturach (10-12ºC) i w pochmurne dni oblatują najbliżej znajdujące się krzewy. Jedyną uprawianą przez nas odmianą, na którą nie udało nam się skierować pszczół jest odmiana 'Ben Nevis’. Nawet po zastosowaniu środka wabiącego owady Pollinus nie przyniosło pożądanego efektu.
Aktualnie w gospodarstwie nie mamy problemu z opadaniem pąków kwiatowych pod warunkiem, że nie występują w okresie kwitnienia przygruntowe przymrozki.
Z naszych obserwacji wynika, że zastosowanie najdroższych nawozów nie przynosi takiego przyrostu plonu jaki można uzyskać w warunkach dobrego zapylenia kwiatów. W naszym gospodarstwie w okresie kwitnienia w gospodarstwie nie stosujemy też żadnych oprysków do momentu wywiezienia pszczół z plantacji.