Choć nowy sezon produkcji malin przed nami, w branży już pojawiają się napięcia i głosy rozczarowania dotyczące realizacji zamówień na sadzonki. Docierają do nas informacje, że mające być dostarczone do gospodarstw sadzonki (wcześniej realizowano na nie przedpłaty) mają nie odpowiadać wcześniejszym deklaracjom dostawców – zarówno pod względem ilości, jak i jakości.
Oleh Naumenko z firmy BigRed berry farm podzielił się z nami swoim świeżym doświadczeniem z zamówienia materiału nasadzeniowego od renomowanego Zachodnioeuropejskiego dostawcy. Jak relacjonuje, przez cały rok prowadzone były rozmowy dotyczące zakupu sadzonek doniczkowanych long cane – kluczowych w intensywnej produkcji malin deserowych w tunelach. Uzgodniono konkretną liczbę roślin, jednak ostatecznie firmie BigRed farm zaproponowano jedynie jedną trzecią planowanej ilości. Zamówione było 15 000 szt sadzonek long cane w klasie premium, a mamy dostać tylko niewielką część z tych roślin – informuje O. Naumenko.
To jednak nie jedyny problem. Jak twierdzi plantator, materiał jaki ma być dostarczony różni się znacząco od tego, który był mu obiecywany. Zamiast silnych, dobrze wyrośniętych sadzonek long cane o dużym potencjale plonotwórczym, zaoferowano rośliny o połowę słabsze. Sadzonki te mają oczywiście małą liczbą pąków kwiatowych. Oznacza to niższy plon – nawet o 30–40% w porównaniu do założeń.
To ogromne rozczarowanie. Przygotowaliśmy budżet, plan produkcji i harmonogram sadzenia, a tymczasem mamy dostać rośliny, które nie mają szans dać oczekiwanego wyniku. Taka sytuacja to brak szacunku wobec producentów – mówi rozgoryczony plantator.
Jak podkreśla, podobne problemy ma znów wielu innych producentów – dotyczy to ostatnio zwłaszcza roślin sprowadzanych z zagranicy. Zdarza się, że materiał oferowany jako „premium” okazuje się w praktyce znacznie słabszy niż rosnące w gospodarstwie maliny pozostawione na owocowanie w kolejnym sezonie. W swoim gospodarstwie bez problemu uzyskuje na etapie produkcji malin w donicach na podwójny zbiór pędy o długości 1,8 m. Takie rośliny mają minimum 19 pąków kwiatowych.
Sytuacja ta pokazuje szerszy problem w branży – brak stabilności w relacjach między szkółkami a producentami owoców. W momencie, gdy popyt na rośliny przekracza możliwości produkcyjne, niektórzy dostawcy mają trudność z utrzymaniem deklarowanych standardów. W efekcie to plantatorzy ponoszą konsekwencje finansowe i organizacyjne.
Rosnące napięcie w relacjach między odbiorcami, a dostawcami materiału nasadzeniowego może wpłynąć na dalszy rozwój branży malinowej w naszym kraju, ale nie tylko. Wielu plantatorów apeluje o większą przejrzystość w komunikacji. Ważne jest rzetelne informowanie o stanie roślin i o ewentualnych problemach z dostawami – zanim będzie za późno na reakcję.
Nie chcemy konfliktów, tylko uczciwości i jakości, za którą płacimy. Sezon zaczyna się od rozczarowania, ale mamy nadzieję, że stanie się to impulsem do zmian – podsumowuje O. Naumenko.
W obliczu rosnących napięć warto spotkać się na Berry Forum 2025, w którym będą uczestniczyć jako prelegenci m.in. adwokat Daria Milewska oraz radca prawny Aleksandra Kuranda z kancelarii MILEWSKA Legal, które przedstawią temat: „Nieuczciwi dostawcy sadzonek i niepłacący odbiorcy owoców – jak ogrodnik może zabezpieczyć swoje interesy”.













