Producenci nielegalnych sadzonek truskawki będą karani





W regionie Czerwińska nad Wisłą, znanego z produkcji truskawek, przełom września i października to czas zakładania nowych plantacji. Wielu producentów korzystając ze świeżych sadzonek kopanych w tym właśnie terminie zakłada tu swoje nowe plantacje. Pojawia się jednak pytanie – skąd pochodzą sadzonki? Zwłaszcza nowych odmian, chronionych prawem hodowcy do odmiany.

Większość, a w zasadzie wszystkie, nowe odmiany zgłoszone do ochrony wyłącznego prawa czy to w krajowym rejestrze odmian (COBORU) jak również w rejestrze unijnym, czyli Wspólnotowym Urzędzie Ochrony Odmian Roślin (CPVO) podlegają pewnym obwarowaniom. Najprościej mówiąc takich odmian nie można samodzielnie rozmnażać (nawet na własne potrzeby), a już na pewno wprowadzać do obrotu. W przypadku truskawek restrykcjom nie podlegają jedynie stare odmiany jak np. Elsanta, Honeoye, Senga Senagana, podczas gdy wszystkich nowych odmian, nie wolno jest samodzielnie rozmnażać i pobierać z roślin sadzonek. Ochronie prawnej podlegają nie tylko rośliny, ale także owoce pochodzące z plantacji odmian chronionych wyłącznym prawem (jeżeli materiał szkółkarski pochodził z nielegalnego źródła). Oznacza to, że nawet producenci owoców, którzy nie będą w stanie udokumentować legalności prowadzenia plantacji (lub sadu) odmian chronionych mogą mieć poważne trudności ze zbytem owoców z takich plantacji, a nawet ponieść karę przewidzianą prawem.

Chcemy edukować, a nie od razu karać

Swoich praw pilnują zarówno hodowcy, jak również firmy zajmujące się legalną produkcją sadzonek i wprowadzeniem ich do obrotu. Nic dziwnego – każdy dba o swój biznes. Dlatego też w ostatnich dniach września i na początku października odbywały się kontrole w gospodarstwach regionu Czerwińska nad Wisłą i Załusek, z udziałem przedstawicieli szkółek Flevoplant (Zbigniew Pisarek) i Poland Plants (Stijn Geurts). – W regionie Czerwińska nad Wisłą w ostatnich kilku latach znacząco zwiększyła się powierzchnia uprawy nowych odmian jak chociażby z naszej oferty Rubma, Flair czy Malwina. Chcemy sprawdzić jak te odmiany oceniają producenci i czy nie próbują ich rozmnażać na własną rękę – mówi Zbigniew Pisarek.

Jeden z kontrolowanych mateczników

Kontrolować nie jest trudno, a nawet ułatwiają to sami producenci. Niektórzy nieświadomi karalności swojego czynu, reklamują w lokalnej prasie czy serwisach internetowych chęć sprzedaży sadzonek takich odmian jak Rumba, Alba, Roxana, Darselect. Można bez trudu znaleźć adresy i telefony. Wystarczy też przejechać się po okolicy i przyjrzeć się plantacjom. Na większości widać wyraźnie, że są zadbane i utrzymane pod kątem uzyskania jak największej ilości owoców, na innych rzędy są znacznie szersze i można zauważać, że są one prowadzone pod kątem uzyskania jak największej ilości świeżych sadzonek. Są właśnie teraz odbierane, i posłużą do założenia kolejnych plantacji. Podjeżdżamy do jednego z takich gospodarstw. Właściciel, zapytany o odmianę jaka rośnie na jego plantacji (mateczniku), mówi że to ‘Honeoye’, ale przedstawiciel firmy Flevoplant potrafi odróżnić po wyglądzie liści i pokroju roślin swoją ‘Rumbę’. Właściciel przyciśnięty pytaniami i poinformowany o sankcjach związanych z nielegalnym rozmnażaniem chronionych odmian, przyznaje, że faktycznie chciał przygotować dla siebie trochę sadzonek ‘Rumby’. Znowelizowana ustawa o ochronie prawnej odmian roślin z dnia 26 czerwca 2003 r. wyraźnie mówi, że nielegalne rozmnażanie odmian objętych ochroną prawną jest przestępstwem, za które grozi kara grzywny (do wysokości nawet 720 tys. zł), ograniczenia wolności, a nawet kara pozbawienia wolności do jednego roku. Kara w poszczególnych krajach członkowskich ustalana jest sądownie, zgodnie z zapisem …. Państwa Członkowskie podejmą wszelkie właściwe środki w celu zapewnienia, że w odniesieniu do naruszenia wspólnotowego prawa do ochrony odmian roślin będą stosowane przepisy dotyczące odpowiedzialności karnej za naruszenie porównywalnych praw krajowych. Karze takiej podlegają nie tylko ci, którzy nielegalnie rozmnażają chronione odmiany, ale również osoby które przygotowują rośliny do rozmnażania, oferują i sprzedają nielegalnie wyprodukowane sadzonki, eksportują, importują lub nawet przechowują nielegalnie pozyskany materiał rozmnożeniowy. Przewinienia w powyższych sprawach są traktowane jako przestępstwo, a nie wykroczenie, zatem postępowanie karne w takich sprawach prowadzi prokurator.

W tym przypadku sprawa kończy się polubownie. Właściciel gospodarstwa zgadza się zniszczyć uzyskane sadzonki, zachowując jedynie rośliny mateczne, które przecież wyrosły z legalnie zakupionych sadzonek. Musi się też liczyć z tym, że znajduje się teraz na czarnej liście dostawcy sadzonek i może być ponownie kontrolowany w kolejnych latach. Fakt nielegalnego rozmnażania nowych odmian wynika chyba jeszcze w dużej mierze z nieświadomości producentów, którzy uprawiali do tej pory odmianę ‘Honeoye’ i bez żadnych ograniczeń mogli ją samodzielnie rozmnażać. Tego nie można już robić w przypadku nowych, chronionych odmian – mówi Zbigniew Pisarek, dodając – W tym roku dajemy producentom nielegalnych sadzonek jeszcze „żółta kartkę”, chcemy jak najmniej karać a jak najwięcej edukować. W przyszłości trzeba się jednak liczyć z bardziej surowymi sankcjami, zwłaszcza gdy do kontroli włączą się bezpośredni właściciele poszczególnych odmian.

Zbigniew Pisarek pokazuje ile roślin zostało zniszczone w nielegalnym mateczniku odmiany ‘Salsa’

Sadzonki – sprzedam tanio …

O ile szkodliwość takiego czynu nie jest duża w przypadku niewielkich gospodarstw, gdzie rozmnaża się truskawki wyłącznie na własne potrzeby, to znacznie inaczej jest w przypadku tych którzy robią to na dużą skalę. Jedziemy dalej, gdzie już odbywała się wcześniej kontrola, i producent zgodził się również zniszczyć wszystkie nowe rośliny. Tu skala nielegalnego rozmnażania sadzonek jest znacznie większa bowiem plantacje mateczne zajmowały kilka hektarów. – Sumując powierzchnie wszystkich nielegalnych mateczników jakie widzimy w tym regionie można być nawet większa niż powierzchnia kawloifikowanych mateczników w naszych szkółkach – mówi Stijn Geurts, który szuka przede wszystkim producentów nielegalnie rozmnażających odmiany ‘Alba’, ‘Azja’, ‘Roxana’ czy ‘Kimberly’. Są też przypadki, gdy sadzonki są produkowane nie tylko na własne potrzeby, ale wręcz wprowadzane do obrotu. Bez paszportów, bez kontroli fitosanitarnych i licencji na rozmnażanie nowych odmian. Atrakcyjna jest za to cena, gdyż takie sadzonki można kupić po 0,2-0,25 zł/szt., podczas gdy w szkółce za legalny materiał trzeba by zapłacić ponad dwukrotnie więcej (0,5-0,7 zł/szt.). Niektórych kusi niska cena. Czy jednak warto? Oglądając plantacje pseudo mateczne, widać że nie zawsze utrzymana jest ich wysoka zdrowotność. Widać choroby liści, a nawet objawy wertycyliozy czy fuzarioz, a miejscami rośliny porażone są nawet przez roztocza truskawkowca. W takich warunkach nie da się utrzymać pełnej zdrowotności roślin o jaką dbamy w naszych szkółkach. Tam zresztą odbywają się liczne kontrole, a sadzonki żeby mogły trafić do obrotu muszą przejść kontrolę inspektorów Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa – przypomina Z. Pisarek. Jakie są zatem konsekwencje zakupu tanich, ale niepewnych sadzonek:

– w przypadku nowych odmian producent popełnia przestępstwo, gdyż rozpoczyna produkcję owoców z sadzonek niewiadomego pochodzenia;

– pozyskuje materiał niewiadomego pochodzenia (bez potwierdzenia czy jest to nawet odmiana której oczekiwał), bez prawa do reklamacji;

– kupując i sadząc rośliny niewiadomego pochodzenia, może przenieść na swoje pola nowe patogeny i szkodniki, odnosząc w konsekwencji duże straty w przyszłorocznych zbiorach;

– sadząc rośliny słabej jakości nie będzie mógł liczyć na dobre zbiory w kolejnym roku.

Bez „żółtych kartek” na przyszłość

Nie wszystkie jednak kontrole w gospodarstwach kończą się polubownie. Gdy producent odmawia współpracy, do akcji wkracza policja. Z taką sytuacją spotykamy się w jednym z gospodartw w gminie Załuski. Wtedy w obecności funkcjonariuszy prawa i przedstawiali firm reprezentujących właściciela danej odmiany pobierane są próbki roślin z podejrzanych plantacji (mateczników), wykonywana jest dokumentacja fotograficzna i sprawa kierowana jest do prokuratora. Próbki trafią do laboratorium, gdzie na podstawie badań DNA określona zostanie tożsamość danej odmiany. – W takim przypadku już sąd na podstawie dowodów dostarczonych przez prokuratora będzie decydował o tym jaka kara zostanie nałożona na wytwórcę nielegalnych sadzonek – tłumaczy Z. Pisarek, dodając – Wszystkie przypadki nielegalnego rozmnazania sadzonek zgłaszamy do właścicieli poszczególnych odmian. To oni w przyszłości będą podejmować decyzję o tym jak rozwiązywać tego typu problemy. Obawiam się jednak, że w przyszłości może już nie być „żółtych kartek” i polubownych rozwiązań.

Więcej zdjęć w Galerii







Poprzedni artykułAgrimpex ma 20 lat – jubileuszowe spotkanie
Następny artykułExpoSE i expoDirekt już 19 i 20 listopada

2 KOMENTARZE

  1. Niby stary artykul ale jestem ciekawy co UOKIK mialby do powiedzenia na temat umowy licencyjnej Skierniewic. Instytut tak zmienił umpwe locencyjna porzeczek ze nieopłacalne bylonjej przedłużenie. Nie wdajac sie w szczegóły czy cos się wyprodukuje czy nie trzeba byłoby zapłacić tym… Biznesmenem ze Skierniewic. Zenada i nie polecsm tych państwa do jakikolwiek umow.

  2. Kompletna bzdura.Zasady życia zmieniają się w związku z koronawirusem.Prawo unijne nie istnieje liczy się dobro człowieka i zasady moralne.Reszta to dziki zachód do momentu wprowadzenia ograniczeń ze strony rządu.Kazdy pracuje na własne koryto,podatki i obronność Rzeczypospolitej.Pozdrawiam Marek ze Szczecina.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj